sobota, 16 lutego 2013

Cienie L'oreal Colour Infallible - edycje limitowane


W poprzedniej notce pisałam o mojej miłości do cieni L'oreal Colour Infallible. Postanowiłam podzielić wpisy na kolory dostępne w Polsce (wg. strony producenta), edycje limitowane, oraz kolory w Polsce niedostępne (Europa + USA). Czytacie część drugą, czyli o tym, co przyprawia większość zakupoholiczek/kosmetykomaniaczek o szybsze bicie serca i nieracjonalne zachowania finansowe - limitki!



Do tej pory w Europie pojawiły się trzy edycje limitowane w które wchodziły cienie Infallible:




Miss Candy - czyli słodycz i brak umiaru. Zdjęcia promocyjne z piękną Barbarą Palvin (i lizakami i cukierkami) same wywołują ślinotok, a przecież do tego są jeszcze kolory kosmetyków i ich nazwy. Nie jestem wielką fanką słodyczy (tak, można tak), ale dałam się zwabić wszystkiemu po trochu.


033 tender caramel i 036 naughty strawberry opisywałam tutaj. Były dostępne w Polsce, ciągle wiszą na stronie producenta, więc może da się je jeszcze gdzieś dorwać. Ja je widziałam w Rossmannie z dwoma szafami L'oreala.


032 sassy marshmallow - piękny niebiesko-srebrny odcień z liliowymi mikrodrobinkami i fioletowymi grudkami. Niespotykany, wielowymiarowy, przepiękny. Niestety ma słabą pigmentację, nakłada się nierówno i lubi robić prześwity, do zrobienia makijażu nim potrzebuję zawsze więcej czasu, jednak wysiłek się opłaca. Idealnie pasuje do mojego letniego typu urody. Musiał być dostępny w Wielkiej Brytanii, bo stamtąd go sprowadziłam przez eBaya.


031 innocent turquoise - delikatny turkus z jasnożółtymi grudkami, dokładnie pomiędzy zielenią a niebieskim, ślicznie iskrzy. Noszę go sporadycznie, nakładając na całą powiekę, zawsze dostaję wtedy dużo komplementów, a dziewczyny pytają co to za cień. Niestety tak jak sassy marshmallow ma słabsze krycie i trochę muszę się namachać żeby wyglądał idealnie. Widać coś za coś. Sprowadzony z UK razem z poprzednikiem, w Polsce się nie spotkałam.





L'or Electric - limitka z okazji festiwalu w Cannes 2012, inspirowana estetyką lat 80. - nasyconymi barwami neonów, wielowymiarowymi, metalicznymi kolorami. Gdzieś czytałam, że aby osiągnąć ten efekt, mieszali ze sobą dwa (czy trzy?) cienie, ale nie mielili ich "na gładko", żeby było widać te domieszki.

Ciężko powiedzieć co dokładnie wchodziło w skład kolekcji, ponieważ w każdym kraju asortyment trochę się różnił, więc doszlam do wniosku, że wypiszę wszystko co znalazłam:


037 metallic lilac - chłodny, niebieskawo-szarawy metaliczny fiolet z fuksjowymi grudkami. Mocno błyszczący. Jeden z moich ulubionych kolorów, świetnie się w nim czuję. Dostępny w Polsce w Rossmannach z podwójną szafą L'oreala i w Hebe z dużą szafą/wyspą.





039 magnetic coral - żółtawy pomarańcz wpadający w koral, mi zawsze na ręce wychodził marchewkowy. Nie dla mnie, niestety. Ma bardziej perłowo-satynowe wykończenie i bardzo dobrą pigmentację. Często go widuję w Super Pharm (czasem ukryty w szufladach, więc jak go szukacie to poproście o sprawdzenie panią ekspedientkę), Rossmannach z dwoma szafami i Hebe z dużą szafą/wyspą.



040 cosmic black - baza w kolorze jasnej czerni wpadającej w zieleń z ciemnozłotymi drobinkami. Piękny i czaję się na niego, jednak mam bardzo podobny cień którego prawie nie używam i nie chcę żeby kolejny się kurzył w szafce. Z testów w drogerii wynika że krycie jest średnie, jednak nakłada się równo i bez prześwitów, a efekt można stopniować, więc może jednak sięgałabym po niego częściej..? Widziałam go w tych samych miejscach co megnetic coral.


006 all night blue - granat z niebieskimi drobinkami, przy roztarciu baza wpada w szarawy. Drobinki sprawiają że kolor ma niesamowitą głębię. Noszę go sporadczynie, raczej na wyjścia, ponieważ świetne krycie daje wieczorowy efekt. Dobrze też się sprawdza jako ciemny kolor w załamanie powieki przy makijażach w odcieniach błękitu czy fioletu. Kupiony na allegro.pl, gdzie jest ich cała masa, w sklepach nie widziałam.



015 flashback silver - szare, mocno iskrzące srebro, ze swatchy w Internecie wnioskuję, że bez wyraźnych podtonów. Widziałam jak dotąd jedynie na eBayu, w dodatku poza Europą.







L’or L’or L’or collection - czyli mocno iskrzące, bogate cienie będące tłem dla czerwonych ust. Kolekcja inspirowana hollywoodzkim szykiem.



027 goldmine - czyste iskierkowe złoto, bardzo błyszczące. Krycie świetne, makijaż robi się w parę sekund. Swój kupiłam na allegro, nie widziałam w sklepach.






023 black onyx - ciemnografitowa baza z bardzo drobnymi iskierkami, mocno błyszczący, ale w bardziej metaliczny sposób niż eternal black. Jest całkiem wysoko na mojej liście zakupowej. Widziałam go tylko w Rossmannie z dwoma szafami.







024 bronze divine - stare złoto z zielonymi i brązowymi podtonami. Bardzo błyszczące i mocno kryjące. Swój egzemplarz mam również z allegro, w dodatku z amerykańskiej numeracji (bronze goddess). Używam go w załamanie i zewnętrzną część ruchomej powieki a na środek daję goldmine.




021 sahara treasure - zimne złoto z lekkimi brązowymi nutami, takie mocno błyszczące taupe. Nieodżałowany. Był w polskich drogeriach kiedy jeszcze nie interesowałam się tą linią i nie mogę już go nigdzie znaleźć, ale jeszcze się nie poddaję.





To wszystko do czego udało mi się dokopać, gratuluję każdemu, komu udało się dotrwać do końca wpisu. Mam nadzieję, że wyniki mojego śledztwa komuś pomogą i oczywiście proszę o wszelkie uwagi w komentarzach. Będę też ogromnie wdzięczna jeśli ktoś pomoże mi namierzyć sahara treasure :)

2 komentarze:

  1. dzieki za wpis, akurat wybieram się w tym tygodniu na zakupy!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam większośc z nich i ejstem mega zadowolona! Bardzo dobre cienie.

    OdpowiedzUsuń