poniedziałek, 18 lutego 2013

Królewna Śnieżka i Łowca - moja recenzja

Królewna Śnieżka od zawsze była moją ulubioną postacią z bajek. Animacja Disney'a z początku XX wieku to pierwszy film na jakim byłam w kinie. Jak byłam mała, ze względu na moją karnację i ciemne włosy, babcia nazywała mnie 'Śnieżka'. Do dziś dostaję prezenty z jej podobizną, lub z motywem jabłka (które zresztą sygnuje mój komputer). Dlatego kiedy w zeszłym roku, równocześnie wyszły dwie adaptacje mojej ulubionej bajki, musiałam je obejrzeć.

Zajawka "Królewny Śnieżki i Łowcy"

"Królewna Śnieżka i Łowca" to dość mroczna interpretacja klasycznej legendy. Królowa, grana przez Charlize Theron, działa wyjątkowo szybko i bezpośrednio, przed nikim nie udaje że król zaginął na wyprawie wojennej, czy dopadła go nagła choroba. Nie chce jej się nawet udawać, że nędza którą sprowadza na królestwo jest wynikiem jej tragicznych zdolności zarządania finansami. Na marginesie, scena na łożu królewskim w wieczór po ślubie, jest jedną z bardziej naiwnych w całej produkcji. Król, wiadomo, chce jak najszybciej skonsumować związek z poznaną tego samego dnia piękną, obcą kobietą, o krótej nie wie nic, w dodatku podrzuconą mu przez enigmatyczną, mroczą armię. Niech im będzie, można to podciągnąć pod jakieśtam męskie zachowanie. Nie rozumiem tylko, jakim idiotą musiałby być, aby na jej historię o zdradzie, zemście i śmierci (po prostu przyznała się, że lubi uwieźć sobie króla, aby zabić go i zniszczyć jego królestwo), opowiedzianą jadowitym i zawistnym szeptem, zareagował jedynie gorliwszym całowaniem jej dekoltu. Blah.


Co jeszcze? Jest łowca, nowa postać. Grana przez Chrisa Hemswortha, o którym sama nie wiem co myśleć. W Thorze i Avengersach mi się podobał, ale tutaj w roli pijaka ze wsi wydawał mi się strasznie prostacki. Co właściwie może być potwierdzeniem jego warsztatu aktorskiego, prawda? Tak czy siak, cały film miałam ogromną nadzieję, że jednak to nie on okaże się 'księciem' dla Śnieżki. No właśnie, postać tytułowa. Kristen Stewart. Bella. I niestety jej drewniana 'gra' aktorska. Może faktycznie grała dziewczynę mało ekspresyjną, naiwną i 'bijącą dobrem', ale jej ograniczony zestaw min nie pasuje mi do aktorki pierwszoplanowej.

Wisienką na torcie tego drewnianego przedstawienia jest scena końcowa - spokojnie, akurat nic nie zdradzę, bo to, że Śnieżka wygra i zostanie koronowana wiadomo od początku. Piękna sala tronowa, nowa królowa w bogatej szacie, biskup wkłada jej koronę na głowę, tłumy pięknie ubranych poddanych, szlachta w pierwszych rzędach, Śnieżka rozgląda się, i ujęcie na wejście do sali. Zupełnie przypadkowy przechodzień, łowca Eric, o ile się nie mylę jedna z TRZECH głownych postaci, ubrany może i schludniej niż przez większość filmu, ale stanowczo nie galowo, idzie sobie spokojnie korytarzem, jakby dopiero co wstał z łóżka i szukał toalety. I zupełnie przypadkiem wybrał korytarz od którego odchodzi sala w której w tym momencie jest koronowana Śnieżka, o czym przecież nie mógł wiedzieć, bo towarzyszył jej tylko przez większość filmu. I idzie tym korytrzem ze swoją miną wiejskiego głupka (pasowałoby jeszcze żeby się po tyłku wtedy drapał, ale kadr nie zaspokoił mojej ciekawości), ale uśmiecha się do królowej, a ona do niego, bo na tego zapijaczonego drania czekał film, aby się zakończyć. 

Florence + The Machine - Breath of Life (ze ścieżki dźwiękowej filmu)

Zabierając się za ten film, przygotujcie się na oglądanie ciemności przez 80% jego trwania. Czasami ciemność przełamuje szarzyzna deszczu lub oceanu. Jest dla zachowania równowagi kilka pięknych kolorowych scenerii leśnych, dla których obejrzenia jednak warto się przemęczyć do drugiej połowy. Plus za niezłe efekty specjalne, charakteryzację (Charlize), ścieżkę dźwiękową. Tandetnych i pseudoepickich dialogów czy monologów raczej nie było, może poza wyrwanymi z kontekstu sloganami Śnieżki w nawoływaniu ludu do zamachu stanu. Za to podobał mi się szkocki akcent, który jednak uznano za bardziej bajkowy niż amerykański. I słusznie. Ciekawostki: krasnali nie grają prawdziwe karły, twarze aktorów zostały cyfrowo przyklejone do małych ciał. Dziwny zabieg. Poza tym, przez tą całą ciemność, dopiero na końcu filmu zorientowałam się, że jedną z epizodycznych postaci grała Lily Cole. Nigdzie nie znalazłam tej informacji, ale podejrzewam, że fryzura filmowego brata Theron sponsorowana była przez Chanel. Pamiętacie te straszne pastelowe peruki na pokazie kolekcji Cruise w 2012 roku? Brrrr!



Żeby już dłużej nie przynudzać, film polecam fanom gatunku, tudzież aktorów. Ja nie żałuję tych dwóch godzin, ale drugi raz się nie zdecyduję na tą przyjemność. 

Widzieliście "Królewnę Śnieżkę i Łowcę"? Jakie jest Wasze zdanie na temat tej produkcji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz